W ostatnia sobotę miałem zaszczyt zawitać do rzeszowskiego klubu Vinyl na 40-stą edycję MetalManiek.
Impreza zorganizowana ku czci Mariusza „Mańka” Zawadzkiego, który jest związany z metalową sceną w Rzeszowie od niemalże swej pełnoletności.
Na scenie mogliśmy podziwiać
SHAME YOURSELF, HALUCYNOGEN oraz MISTERIA
SHAME YOURSELF, HALUCYNOGEN oraz MISTERIA
Ale może od początku...
Jak wspomniałem na samym początku w sobotę 17.02. odwiedziłem
w Rzeszowie klub Vinyl. Była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu
i przyznam, że nie miałem żadnych założeń ani oczekiwań.
w Rzeszowie klub Vinyl. Była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu
i przyznam, że nie miałem żadnych założeń ani oczekiwań.
Otwarcie bram było o godzinie 19, ja dotarłem około 19:40 zejściem koło portierni do podziemi. Pierwsze baaardzo pozytywne wrażenie
z powodu przystosowaniu starych piwnic na lokal....MEGA dobry pomysł, fajny klimacik, tym bardziej na koncert rockowy.
z powodu przystosowaniu starych piwnic na lokal....MEGA dobry pomysł, fajny klimacik, tym bardziej na koncert rockowy.
Po pozostawieniu odzienia wierzchniego udałem się do baru, a raczej przepchnąłem się do niego, a ku mej uciesze zaskoczył mnie sporym wyborem chmielu i nie tylko :)
Tuż po zakupie akurat zaczęli grać chłopaki z Shame Yourself.
Kapela z Biłgoraju, która jak sama się nazywa Protoplastusiami,grająca od 2006 roku lub cytując sam zespół molestująca ludzi dźwiękiem Trash/Groove metalu.
Kolejną kapelą jest rzeszowski Halucynogen powstały na początku 2006 roku. Zespół tytułowego Mańka gra na pograniczy HardCoru, Thrashu, Deathu i to wszystko w białych kombinezonach...nie powiem oryginalnie :)
Jako ostatnia scenę zawitała Misteria (Rzeszów). Można nazwać ich zespołem przez duże Z, a w tym przypadku przez duże M. Kapela powstała w 1996 roku, również z inicjatywy wspomnianego wyżej Mariusza Zawadzkiego. W dorobku, prócz nagrań studyjnych mają liczne koncerty, chociażby u oku Behemotha i Lux Oculty. Niestety w 2003 roku zakończyli działalność. Na szczęście od 2016 można znów ich zawitać na scenach....oby częściej, gdyż Trashowo-Deathowe jest mocarne.
Podsumowując moją wizytę w Vinylu. Bardzo pozytywne wrażenia, dla uszu, oczy i smaku. Niestety, jedyne co mogę, to przekazać Wam odrobinę emocji w poniższych zdjęciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz